6x10 - New York, I Love You XOXO
+39
Ewa
Adrianna_
Gosiek
Ania_
xxl
fanka2112
PearlS
Ola
turtle
joanna1205
CallMeLady
Ella
martakniz
brulion
Layla
Kasia
Karo
April
Limka
neomi19901
Lise
Vogue.
LanaLang
xechiko
openyoureyes
kicksforchicks
Joanna
Justyna
shiva89
Gigi
Ania
Vivien
Żuri
kromka
Wikusia
Blake
kam1105
mmoneya
Magda
43 posters
Strona 5 z 5
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Jak oceniasz odcinek?
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Ja zawsze będę zdania, że Derena powinna być sercem tego serialu, bo to ich wątek mnie wciągnął i przez nich zaczęłam oglądać serial i moim zdaniem największym błędem była rezygnacja z tego wątku. Skupienie się wyłącznie na Chair było błędem, mimo że ich uwielbiałam to brakowało jeszcze jakiejś sensownej pary, ciągnięcie dwóch par serialu byłyby lepszym wyjściem A tak to Derena rządziła max przez dwa sezony, a później już tylko Chair, Chair, Chair i naglę ni stąd ni zowąd Derena wraca w kilku ostatnich odcinkach. Kibicowałam im i cieszę się z ich endgame,ale mimo wszystko za mało ich było, za krótko i z dupy
Karo- Chair & Zade
- Liczba postów : 1211
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
hej dziewczyny
mam pytanie.. czytałam ostatnio / kilka dni temu. na yt pod filmikami ze slubu Chair, iż po pocałunku Chuck mówi do Blair "I love you". i w komentarzach dziewczyny pisały że tego nie było w scenariuszu i to ED powiedział.. czyli, że do Leighton czy jak? xdd
mam pytanie.. czytałam ostatnio / kilka dni temu. na yt pod filmikami ze slubu Chair, iż po pocałunku Chuck mówi do Blair "I love you". i w komentarzach dziewczyny pisały że tego nie było w scenariuszu i to ED powiedział.. czyli, że do Leighton czy jak? xdd
fanka2112- Chair & Henry
- Liczba postów : 118
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Myślę, że bardziej chodziło o to, że to była taka "improwizacja", a nie że Ed jest zakochany w Lei
Layla- Chair & Hyckie
- Liczba postów : 4417
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Layla napisał:Myślę, że bardziej chodziło o to, że to była taka "improwizacja", a nie że Ed jest zakochany w Lei
Dokładnie.
Limka- Chair & Henry
- Liczba postów : 373
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
o lolu widzę, że Chuckistan dalej myśli, że Ed i Lei są w sekretnym związku xD a Aaron i panienki Eda to tylko przykrywka co do tekstu, którego nie było w scenariuszu to zawsze można zmienić scenariusz albo reżyser może powiedzieć bla bla bla zrób to tak i powiedź coś tam. więc sorry, ale
Gigi- Gossip Dan & Girls
- Liczba postów : 6440
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Jakby Ed był z Lei, to prasa by już nas o tym poinformowała ;]
Edzio, pewnie teraz imprezuje i stoczy się .. dużo " aktorów " tak kończy.
Edzio, pewnie teraz imprezuje i stoczy się .. dużo " aktorów " tak kończy.
Wikusia- Chair & Chuck
- Liczba postów : 77
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Dawno tu nie wchodziłam, ale obejrzałam finał, który mnie niestety zawiódł. Tak naprawdę serial mógł zakończyć się w 1 lub 2 sezonie. Dan i Serena byliby endgame bez rozstań. Chuck i Blair byliby endgame bez afery z hotelem i innych dramatów. Fani Dana i Blair nie mieliby nadziei, bo Dan i Blair nie zostaliby przyjaciółmi. Nie musieliby czekać na zamknięcie wątku, którego zamknięcia się nie doczekali. Fani Sereny i Nate'a też nie mieliby niepotrzebnej nadziei. Bart nie zmartwychwstałby Nie trzeba byłoby się głowić, kto jest tak naprawdę matką Chucka. Nie byłoby paktów, umów, kolejnych zdrad i oszukiwania przeznaczenia
Co do Plotkary. Nie podoba mi się, że ją ujawnili. Zawsze myślałam, że to mogły być służki Blair i ona kazała im mieć oko na Serenę, a później po prostu straciły nad tym wszystkim kontrolę. Zresztą nawet, jeżeli Dan był Plotkarą, to mógł być nią do pewnego czasu. Nikt nie uwierzy w to, że był nią przez 6 sezonów. Zresztą ta współpraca z Jenny i jego tłumaczenie było nietrafione. Cały ten motyw jest kompletnie pozbawiony sensu, ale przynajmniej można się pośmiać.
Mały Henry super, tylko szkoda, że wygląda jak mały Chuck, a nic nie ma z Blair. Dla mnie jako fanki Blair zawsze największym minusem Chair było to, że historia Chucka i Blair przeważnie kręciła się wokół Chucka. Szkoda mi jej, myślę, że najlepiej prezentowała się przy Danie.
Najbardziej zaskoczył mnie brak endgame Rufusa i Lily. Pewnie to z powodu Dana i Sereny. Dziwię się, że nie wiemy, czym zajmują się w życiu bohaterowie (oprócz Blair, Jenny i Nate'a). Jestem ciekawa, co postacie robiły przez te 5 lat, szczególnie Dan i Serena zanim wzięli ślub. Może wszyscy wylądowali w Ostroff Center na kilka lat?
Co do Plotkary. Nie podoba mi się, że ją ujawnili. Zawsze myślałam, że to mogły być służki Blair i ona kazała im mieć oko na Serenę, a później po prostu straciły nad tym wszystkim kontrolę. Zresztą nawet, jeżeli Dan był Plotkarą, to mógł być nią do pewnego czasu. Nikt nie uwierzy w to, że był nią przez 6 sezonów. Zresztą ta współpraca z Jenny i jego tłumaczenie było nietrafione. Cały ten motyw jest kompletnie pozbawiony sensu, ale przynajmniej można się pośmiać.
Mały Henry super, tylko szkoda, że wygląda jak mały Chuck, a nic nie ma z Blair. Dla mnie jako fanki Blair zawsze największym minusem Chair było to, że historia Chucka i Blair przeważnie kręciła się wokół Chucka. Szkoda mi jej, myślę, że najlepiej prezentowała się przy Danie.
Najbardziej zaskoczył mnie brak endgame Rufusa i Lily. Pewnie to z powodu Dana i Sereny. Dziwię się, że nie wiemy, czym zajmują się w życiu bohaterowie (oprócz Blair, Jenny i Nate'a). Jestem ciekawa, co postacie robiły przez te 5 lat, szczególnie Dan i Serena zanim wzięli ślub. Może wszyscy wylądowali w Ostroff Center na kilka lat?
Diana- Liczba postów : 22
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
No i obejrzałam cały sezon. Jeśli chodzi o finał to trochę miałam problem z oceną.
Jeśli podejść do tego zdroworozsądkowo to prawda jest taka, że ten odcinek to dno. Dan jest Plotkarą i nagle się okazuje, że nic nie szkodzi, że w sumie to super, bo właściwie to zrobił więcej dobrego niż złego. I nawet zamknął stronę po tym, jak omal nie zabił Chucka i Blair! Także altruista pełną gębą. Zrobili z najbardziej przyzwoitej postaci totalnego socjopatę, szaleńca, którego powinno się wysłać na leczenie i podsumowali to wszystko słowami, że nic takiego się nie stało... Ok.
Potem mamy śmierć Barta, za którą poszłyłzy, żal, rozpacz i ostateczne poczucie straty całej rodziny, o wyrzutach sumienia C i B, którzy mu nie pomogli, nie wspominając radosną ceremonię ślubną w gronie przyjaciół i w blasku policyjnych świateł. Bajecznie.
Do tego jeszcze wiele innych smaczków: William wracający na łono rodziny po wszystkich świństwach, jakich dokonał; ślub Sereny z Plotkarą (ale to już ustalone, że to nic takiego); dziecko Chair w wieku lat ilu? 21? 22?; Nate zdolniacha 25-letnim kandydatem na prezydenta miasta. Po co się w ogóle ograniczać? Akurat za 4 lata wypadają kolejne wybory prezydenckie, więc scenarzyści mogliby we flash forwardzie spokojnie pokazać prezydenta Archibalda, a co!
ale...
po latach lasowania sobie mózgu GG, TVD, PLL etc. etc. moje wymagania graniczą z zerem, a logika serialowych wątków jest dla mnie raczej miłą niespodzianką niż wymaganym składnikiem fabuły:) I w związku z powyższym - uważam, że ten finał był najlepszy, jaki mógł być po fatalnym 4 i 5 i miernym 6 sezonie.
To, że wybór osoby na Plotkarę będzie nielogiczny, to było pewne. Zresztą w sumie reakcja na tę informację zażenowała mnie bardziej niż sama informacja. Fajnie, że scenarzyści przynajmniej starali się jakoś to wytłumaczyć, tą całą frustracją bycia outsiderem itd. Szkoda tylko, że (jak dla mnie przynajmniej) to przekreśla całą historię relacji, jakie Dan w tym serialu nawiązał, bo były one zwyczajnie fałszywe.
No ale wróćmy do plusów... Duża zaleta finału to dla mnie wreszcie brak patosu, dramy, momentów OMG i całej tej typowo gossipowej oprawki. Szkoda tylko, że uśmiercili Barta, no ale nie można mieć wszystkiego.
Było kilka naprawdę świetnych scen: powrót guestów czytających artykuł o GG, a potem jeszcze Erica i Jenny - super; Dorota z Jackiem bezbłędna; w ogóle zbieranie tych ludzi na ślub przez Jacka i Georginę (których połączenie to dla mnie jeden z najlepszych motywów finału, bo pasują do siebie idealnie*) też fajnie wypadło. Jednak sceną odcinka jest dla mnie rozmowa o Plotkarze i o tym, kto kogo podejrzewał - pierwszy raz od długiego czasu śmiałam się oglądając ten serial, przy tej właśnie scenie;)
Coś, co podobało mi się (nawet nie tyle w samym finale co w całym 6 sezonie) to to, że bohaterowie znowu stali się paczką przyjaciół a nie grupą ludzi, którzy kiedyś się przyjaźnili, a teraz mówią sobie 'cześć' na imprezach. W końcu widać było tę ich więź i to było fajne.
No i sceny '5 lat później' (abstrahując znowu od ich absurdalności), też całkiem ok. Lubię happy endy, więc cieszę się, że wszyscy są szczęśliwi i spełniają swoje marzenia. Tylko czemu, na Boga, apartament (?) Chucka i Blair wygląda jak mieszkanko cioci Kloci?
*widziałam, że tam parę osób się czepiało, że G ma męża i dziecko, no ale przecież istnieje coś takiego jak rozwód (który zresztą dobrze by temu pseudomałżeństwu zrobił, bo Georgina i tak traktowała tego swojego męża jak jakiegoś sługusa a nie partnera), a dziecko mogło zostać w domu...
Także - kiedy wyłączy się myślenie i ograniczy wymagania do minimum - nie wypada ten finał aż tak źle. Właściwie to wypada całkiem dobrze. Zagłosuję nawet na Świetny, choć to bardziej z sentymentu niż ze szczerej oceny;)
Jeśli podejść do tego zdroworozsądkowo to prawda jest taka, że ten odcinek to dno. Dan jest Plotkarą i nagle się okazuje, że nic nie szkodzi, że w sumie to super, bo właściwie to zrobił więcej dobrego niż złego. I nawet zamknął stronę po tym, jak omal nie zabił Chucka i Blair! Także altruista pełną gębą. Zrobili z najbardziej przyzwoitej postaci totalnego socjopatę, szaleńca, którego powinno się wysłać na leczenie i podsumowali to wszystko słowami, że nic takiego się nie stało... Ok.
Potem mamy śmierć Barta, za którą poszły
Do tego jeszcze wiele innych smaczków: William wracający na łono rodziny po wszystkich świństwach, jakich dokonał; ślub Sereny z Plotkarą (ale to już ustalone, że to nic takiego); dziecko Chair w wieku lat ilu? 21? 22?; Nate zdolniacha 25-letnim kandydatem na prezydenta miasta. Po co się w ogóle ograniczać? Akurat za 4 lata wypadają kolejne wybory prezydenckie, więc scenarzyści mogliby we flash forwardzie spokojnie pokazać prezydenta Archibalda, a co!
ale...
po latach lasowania sobie mózgu GG, TVD, PLL etc. etc. moje wymagania graniczą z zerem, a logika serialowych wątków jest dla mnie raczej miłą niespodzianką niż wymaganym składnikiem fabuły:) I w związku z powyższym - uważam, że ten finał był najlepszy, jaki mógł być po fatalnym 4 i 5 i miernym 6 sezonie.
To, że wybór osoby na Plotkarę będzie nielogiczny, to było pewne. Zresztą w sumie reakcja na tę informację zażenowała mnie bardziej niż sama informacja. Fajnie, że scenarzyści przynajmniej starali się jakoś to wytłumaczyć, tą całą frustracją bycia outsiderem itd. Szkoda tylko, że (jak dla mnie przynajmniej) to przekreśla całą historię relacji, jakie Dan w tym serialu nawiązał, bo były one zwyczajnie fałszywe.
No ale wróćmy do plusów... Duża zaleta finału to dla mnie wreszcie brak patosu, dramy, momentów OMG i całej tej typowo gossipowej oprawki. Szkoda tylko, że uśmiercili Barta, no ale nie można mieć wszystkiego.
Było kilka naprawdę świetnych scen: powrót guestów czytających artykuł o GG, a potem jeszcze Erica i Jenny - super; Dorota z Jackiem bezbłędna; w ogóle zbieranie tych ludzi na ślub przez Jacka i Georginę (których połączenie to dla mnie jeden z najlepszych motywów finału, bo pasują do siebie idealnie*) też fajnie wypadło. Jednak sceną odcinka jest dla mnie rozmowa o Plotkarze i o tym, kto kogo podejrzewał - pierwszy raz od długiego czasu śmiałam się oglądając ten serial, przy tej właśnie scenie;)
Coś, co podobało mi się (nawet nie tyle w samym finale co w całym 6 sezonie) to to, że bohaterowie znowu stali się paczką przyjaciół a nie grupą ludzi, którzy kiedyś się przyjaźnili, a teraz mówią sobie 'cześć' na imprezach. W końcu widać było tę ich więź i to było fajne.
No i sceny '5 lat później' (abstrahując znowu od ich absurdalności), też całkiem ok. Lubię happy endy, więc cieszę się, że wszyscy są szczęśliwi i spełniają swoje marzenia. Tylko czemu, na Boga, apartament (?) Chucka i Blair wygląda jak mieszkanko cioci Kloci?
*widziałam, że tam parę osób się czepiało, że G ma męża i dziecko, no ale przecież istnieje coś takiego jak rozwód (który zresztą dobrze by temu pseudomałżeństwu zrobił, bo Georgina i tak traktowała tego swojego męża jak jakiegoś sługusa a nie partnera), a dziecko mogło zostać w domu...
Także - kiedy wyłączy się myślenie i ograniczy wymagania do minimum - nie wypada ten finał aż tak źle. Właściwie to wypada całkiem dobrze. Zagłosuję nawet na Świetny, choć to bardziej z sentymentu niż ze szczerej oceny;)
Karolina- Carter & Czas Honoru
- Liczba postów : 4308
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Karolina, bardzo dokładnie opisałaś moje odczucia na temat finału. Jak Ty mnie dobrze znasz
Ola- Blairena & Free Will
- Liczba postów : 2853
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
" kiedy wyłączy się myślenie i ograniczy wymagania do minimum "
hahahahahahha
hahahahahahha
kam1105- Blair & Chair
- Liczba postów : 89
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Odcinek oglądałam już dawno, ale wypadałoby coś napisać, skoro już więcej nie będę miała takiej okazji. Naprawdę przyjemnie mi się go oglądało, był taki oddramatyzowany, a to nieczęsto się zdarza w GG Podobał mi się ślub Chair, a już myślałam, że będzie to kolejna żałosna scena, jak ta na dachu z wcześniejszego odcinka, a tu taka miła niespodzianka. Blair wyglądała prześlicznie, jej ślubna suknia była po prostu piękna. Chuck tez jakoś fajnie wyglądał. Ładnie i sprawnie im to wszystko poszło, sama przysięga urocza. Dereny w sumie nie za dużo, bardziej mi się podobali we wcześniejszych odcinkach, ale nie narzekam, mogło być gorzej.
Uśmiałam się na scenie w której rozmawiali o Plotkarze, kto kogo podejrzewał. Brakowało mi takich scen. Poza tym Dorota i Jack <3
Miło, że pokazali wcześniejszych bohaterów, uważam że w wystarczającej ilości, jedynie Eric i Jenny mogli dostać troszkę dłuższe kwestie, no ale
Na plus także występ Bell i scena 5 lat później... Co ja na to poradzę, że lubię jak wszystko dobrze się kończy i każdy jest zadowolony
Oczywiście, gdybym patrzyła na ten serial obiektywnie, to powinnam zaznaczyć w ankiecie Słaby, bądź Are you fucking kidding me? , ale jednak nie spodziewałam się wiele i z sentymentu zagłosowałam na Świetny.
Jasne, Dan jako plotkara jest jednym z najgłupszych pomysłów jakie przyszło do głowy scenarzystom, zaraz po zmartwychwstałym Barcie ale jakoś nie przejęłam się też tym zbytnio. +Nate boss, szczęśliwe Chair, dość śmieszne, biorąc pod uwagę wydarzenia z wczesniejszego odcinka , Derena, którą odnowili w przeciągu 3 odcinków haha xDD Ale ja i tak to kupuje
Według mnie cały 6 sezon, był lepszy od 5, tak jak Karolina napisała, więcej współpracy między bohaterami, było lepiej widać te relacje jakie ich łączą, a nie tylko głupie 'Cześć, co u Ciebie' , raz na 5 odcinków.
No i na końcu, chciałam też dodać, że pomimo tego, jak bardzo ten serial zje***, w porównaniu do pierwszych sezonów i jak często miałam ochotę przestać oglądać i zapomnieć, że go w ogóle zaczęłam, to tak naprawdę, cieszę się bardzo, że jednak obejrzałam Plotkarę. Dzięki temu poznałam takich świetnych ludzi tutaj. Nigdy bym nie podejrzewała, że tak się zżyje z osobami z internetowego forum. Z niektórymi miałam nawet okazję się spotkać osobiście, a jeszcze z innymi zamierzam się spotkać w najbliższej przyszłości
Także tego,
buziaczki ;*
[You must be registered and logged in to see this image.]
Uśmiałam się na scenie w której rozmawiali o Plotkarze, kto kogo podejrzewał. Brakowało mi takich scen. Poza tym Dorota i Jack <3
Miło, że pokazali wcześniejszych bohaterów, uważam że w wystarczającej ilości, jedynie Eric i Jenny mogli dostać troszkę dłuższe kwestie, no ale
Na plus także występ Bell i scena 5 lat później... Co ja na to poradzę, że lubię jak wszystko dobrze się kończy i każdy jest zadowolony
Oczywiście, gdybym patrzyła na ten serial obiektywnie, to powinnam zaznaczyć w ankiecie Słaby, bądź Are you fucking kidding me? , ale jednak nie spodziewałam się wiele i z sentymentu zagłosowałam na Świetny.
Jasne, Dan jako plotkara jest jednym z najgłupszych pomysłów jakie przyszło do głowy scenarzystom, zaraz po zmartwychwstałym Barcie ale jakoś nie przejęłam się też tym zbytnio. +Nate boss, szczęśliwe Chair, dość śmieszne, biorąc pod uwagę wydarzenia z wczesniejszego odcinka , Derena, którą odnowili w przeciągu 3 odcinków haha xDD Ale ja i tak to kupuje
Według mnie cały 6 sezon, był lepszy od 5, tak jak Karolina napisała, więcej współpracy między bohaterami, było lepiej widać te relacje jakie ich łączą, a nie tylko głupie 'Cześć, co u Ciebie' , raz na 5 odcinków.
No i na końcu, chciałam też dodać, że pomimo tego, jak bardzo ten serial zje***, w porównaniu do pierwszych sezonów i jak często miałam ochotę przestać oglądać i zapomnieć, że go w ogóle zaczęłam, to tak naprawdę, cieszę się bardzo, że jednak obejrzałam Plotkarę. Dzięki temu poznałam takich świetnych ludzi tutaj. Nigdy bym nie podejrzewała, że tak się zżyje z osobami z internetowego forum. Z niektórymi miałam nawet okazję się spotkać osobiście, a jeszcze z innymi zamierzam się spotkać w najbliższej przyszłości
Także tego,
buziaczki ;*
[You must be registered and logged in to see this image.]
Go??- Gość
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Osobiście byłam zachwycona finałem - nie dość, że dobrze wytłumaczyli fakt, dlaczego Dan wcielił się w rolę plotkary, to jeszcze pokazali co spotkało bohaterów po tych pięciu latach, dając tym samym znać, iż jest to definitywny koniec owej historii (niby zostawili sobie furtkę, w postaci ostatnich zdań i pokazania nowego pokolenia, podobnego do ówczesnych bohaterów, jednak nie wydaje mi się, aby ktoś chciał kiedyś zrobić jakiś remake, bo to już nie będzie to samo).
Kawa i skarpetki.- Liczba postów : 30
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Strona 5 z 5
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|