6x10 - New York, I Love You XOXO
+39
Ewa
Adrianna_
Gosiek
Ania_
xxl
fanka2112
PearlS
Ola
turtle
joanna1205
CallMeLady
Ella
martakniz
brulion
Layla
Kasia
Karo
April
Limka
neomi19901
Lise
Vogue.
LanaLang
xechiko
openyoureyes
kicksforchicks
Joanna
Justyna
shiva89
Gigi
Ania
Vivien
Żuri
kromka
Wikusia
Blake
kam1105
mmoneya
Magda
43 posters
Strona 2 z 5
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Jak oceniasz odcinek?
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
lololol Żuri dokładnie tak ta para nie takie maniany już odstawiała. xoxo Dan :*
ej i o co chodzi z tym, że Rufly całuje się, ale siadają oddzielnie?? co to w ogóle jest. jezu.
ej i o co chodzi z tym, że Rufly całuje się, ale siadają oddzielnie?? co to w ogóle jest. jezu.
Gigi- Gossip Dan & Girls
- Liczba postów : 6440
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Raczej Chuck wynajął i zapłacił małemu chłopczykowi by udawał małego Bassa
Joanna- Blair & Naley
- Liczba postów : 1955
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Nie wiem co chcecie od Georginy i Jacka razem - bardzo do siebie pasują według mnie. A co tego, że tylko 4 minuty w "5 lat później" to było to bardzo skrótowe, ale i bardzo dobrze według mnie zrobione. Główne postacie (poza Sereną i Danem) dostają coś do powiedzenia. Mało, ale jednak coś się z tego możemy dowiedzieć. Wiemy, że po 5 latach Chair mają dziecko, a nie jest to np. synek Georginy, wiemy, że firma Blair dobrze sobie radzi, że Nate osiągnął sukces, że Jack i Georgina są razem, że generalnie wszyscy główni bohaterowie żyją w zgodzie. Co by jeszcze mieli pokazać? No i oczywiście ślub Dereny. Chyba wszystko zostało zawarte co najważniejsze - ogólne szczęście i osiągnięcie wyznaczonych celów.
Ania- Chair & Kurt
- Liczba postów : 1184
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Jak dla mnie to dobre zakończenie serii, na pewo nie wymyśliliby lepszego, a przynajmniej się nie będzie już marnotrawienia czasu z przyzwyczajenia i narzekania na wszystko. Najważniejsze i najfajniejsze w zakończeniu było to, że zakańczało. ;DD
Skierowali losy bohaterów na dobre tory, napełnili duchem radości i miłości ich życia, połączyli w jedną wielką rodzinę. Co z tego, że było to przewidywalne? Ja mogłabym powiedzieć, że już od początku serialu prawie wszystko było przewidywalne i świadczyło o zakończeniu tego w ten sposób.
Wiadomo było, że Chair zawsze będą razem mimo przeciwności. I nawet jeśli ktoś wierzył w Dair to wybaczcie, ale od samego zarodka ich związku było to niemożliwe i naciągane. Może ładne itp. ale Blair, dla której Chuck przestał mieć znaczenie? Bitch please.
A Serena i Dan. No cóż nie było innego wyjścia, bo Nate to już od dawna samotna góra lodowa, pływa na oceanie serialu bez większej roli, więc po co mieli go jeszcze do jej życia wtykać. Dan już dawno powrócił do jej łask, z resztą byli razem u źródła, więc ja raczej nie wątpiłam w ich końcowy związek mimo licznych rozstań itd. Miało być pięknie, uroczo i słodko to było. Uważam, że nie dziwne, że Serena przebaczyła mu wszystko. Odkąd dała sobie radę z tym, że wyznała mu uczucie, a on nie odwzajemnił od razu to moim zdaniem po tym upokorzeniu była w stanie znieść wszystko. Serena przebrana za ferrero rocher jak ktoś ładnie zauważył, Dan ulizany - forever together. End of the story.
A i jeśli mnie oczy nie myliły to Rufus jest z Lily. Pocałowali się, objęli się (i to nie wcale jak tylko na przywitanie, a raczej w gescie wsparcia, bo Lily była zestresowana), a następnie Lily siadła obok Wiliama, bo byli rodzicami panny młodej. A kim była ta babka w okularach obok Wiliama?
A i to jak dla mnie oczywiste, że wymyślili pod koniec to, że Dan będzie plotkarą, bo miał najbardziej uświęcające środki motywy. Nawet, gdyby był ktoś inny to wcale by postaci rzeczy nie zmieniło. Nie było dobrego rozwiązania tej sytuacji, nic nie byłoby na tyle szokującego i zaskakującego, że ktoś choćby ziewnął z wrażenia.
Skierowali losy bohaterów na dobre tory, napełnili duchem radości i miłości ich życia, połączyli w jedną wielką rodzinę. Co z tego, że było to przewidywalne? Ja mogłabym powiedzieć, że już od początku serialu prawie wszystko było przewidywalne i świadczyło o zakończeniu tego w ten sposób.
Wiadomo było, że Chair zawsze będą razem mimo przeciwności. I nawet jeśli ktoś wierzył w Dair to wybaczcie, ale od samego zarodka ich związku było to niemożliwe i naciągane. Może ładne itp. ale Blair, dla której Chuck przestał mieć znaczenie? Bitch please.
A Serena i Dan. No cóż nie było innego wyjścia, bo Nate to już od dawna samotna góra lodowa, pływa na oceanie serialu bez większej roli, więc po co mieli go jeszcze do jej życia wtykać. Dan już dawno powrócił do jej łask, z resztą byli razem u źródła, więc ja raczej nie wątpiłam w ich końcowy związek mimo licznych rozstań itd. Miało być pięknie, uroczo i słodko to było. Uważam, że nie dziwne, że Serena przebaczyła mu wszystko. Odkąd dała sobie radę z tym, że wyznała mu uczucie, a on nie odwzajemnił od razu to moim zdaniem po tym upokorzeniu była w stanie znieść wszystko. Serena przebrana za ferrero rocher jak ktoś ładnie zauważył, Dan ulizany - forever together. End of the story.
A i jeśli mnie oczy nie myliły to Rufus jest z Lily. Pocałowali się, objęli się (i to nie wcale jak tylko na przywitanie, a raczej w gescie wsparcia, bo Lily była zestresowana), a następnie Lily siadła obok Wiliama, bo byli rodzicami panny młodej. A kim była ta babka w okularach obok Wiliama?
A i to jak dla mnie oczywiste, że wymyślili pod koniec to, że Dan będzie plotkarą, bo miał najbardziej uświęcające środki motywy. Nawet, gdyby był ktoś inny to wcale by postaci rzeczy nie zmieniło. Nie było dobrego rozwiązania tej sytuacji, nic nie byłoby na tyle szokującego i zaskakującego, że ktoś choćby ziewnął z wrażenia.
xechiko- Liczba postów : 17
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
matka Dana i Jenny?? wkońcu pasuje przyjechać na ślub własnego syna ..
Joanna- Blair & Naley
- Liczba postów : 1955
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Mnie się wydaje, że jest z Williamem, a nie Rufusem, ten pocałunek to bardziej taki mocno przyjacielski był. Co do objęcia to właśnie objął tą babkę potem co siedziała koło niego, zresztą jest też ujęcie jak Rufus patrzy na Dana, a kobitka z boku wpatrzona w R . A William i Lily wyglądali na parę, ja miałam takie wrażenie No i jakby już to się zaczynało w odcinku, ta scena z Ivy, taka trochę podbudowa na szybko do tego
Ania- Chair & Kurt
- Liczba postów : 1184
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Co do zakończenia to wolałabym żeby nie pokazali nic niż taki chłam.
Sorry ale nie ogarniam tej całej wielkiej szczęśliwej patologicznej rodziny a szczególnie Lily z Williamem. Derena też kompletnie bez sesnu. S tyle wycierpiała przez wpisy plotkary, próbowała ją ujawnić itd a teraz nagle w 3 sekundy wybacza Danowi, że tyle razy sprawił jej przykrość i jeszcze podciąga to pod romantyzm. Nie chciała mu wybaczyć tego jednego rozdziału, który o niej napisał ale wybacza mu, że był zmorą jej młodości przez tyle lat. Extra. Chair bierze sobie szybki i jakże romantyczny ślub z odgłosami syren policyjnych w tle i za chwilę już nie pamięta, że na ich oczach człowiek spadł z dachu a oni mu nie pomogli.
Jack i Georgina pasują do siebie jak najbardziej i byłabym ich ostrą shipperką gdyby nie to, że jeśli ktoś w ogóle o tym pamięta w tym serialu G ma dziecko i męża. Poza tym Jack jako dobry pomagający wujek to też śmiech na sali. No i wisienka na torcie, która nie daje mi spokoju to William jako dobry mąż i ojciec i Lily, która widocznie zapomniała co jej zrobił.
Pamiętam taką dyskusję, że ten serial przekazuje złe wzorce itd. Wtedy byłam bardzo oburzona, że ktoś ma o to pretensje bo uważałam, że to tylko fikcja, że ma przyciągnąć uwagę i zainteresować widzów. Po tym co zobaczyłam zmieniam zdanie bo takiej dużej dawki patologii, niemoralności i braku zasad nawet ja jako dorosła osoba nie mogę znieść.
Może i wszystko było do przewidzenia ale nie sądziłam, że w trakcie przewinie się tyle absurdalnych wydarzeń. Zresztą mam wrażenie, że w Modzie na Sukces wolniej sobie wybaczają wszelkie krzywdy i urazy niż tutaj.
Sorry ale nie ogarniam tej całej wielkiej szczęśliwej patologicznej rodziny a szczególnie Lily z Williamem. Derena też kompletnie bez sesnu. S tyle wycierpiała przez wpisy plotkary, próbowała ją ujawnić itd a teraz nagle w 3 sekundy wybacza Danowi, że tyle razy sprawił jej przykrość i jeszcze podciąga to pod romantyzm. Nie chciała mu wybaczyć tego jednego rozdziału, który o niej napisał ale wybacza mu, że był zmorą jej młodości przez tyle lat. Extra. Chair bierze sobie szybki i jakże romantyczny ślub z odgłosami syren policyjnych w tle i za chwilę już nie pamięta, że na ich oczach człowiek spadł z dachu a oni mu nie pomogli.
Jack i Georgina pasują do siebie jak najbardziej i byłabym ich ostrą shipperką gdyby nie to, że jeśli ktoś w ogóle o tym pamięta w tym serialu G ma dziecko i męża. Poza tym Jack jako dobry pomagający wujek to też śmiech na sali. No i wisienka na torcie, która nie daje mi spokoju to William jako dobry mąż i ojciec i Lily, która widocznie zapomniała co jej zrobił.
Pamiętam taką dyskusję, że ten serial przekazuje złe wzorce itd. Wtedy byłam bardzo oburzona, że ktoś ma o to pretensje bo uważałam, że to tylko fikcja, że ma przyciągnąć uwagę i zainteresować widzów. Po tym co zobaczyłam zmieniam zdanie bo takiej dużej dawki patologii, niemoralności i braku zasad nawet ja jako dorosła osoba nie mogę znieść.
Może i wszystko było do przewidzenia ale nie sądziłam, że w trakcie przewinie się tyle absurdalnych wydarzeń. Zresztą mam wrażenie, że w Modzie na Sukces wolniej sobie wybaczają wszelkie krzywdy i urazy niż tutaj.
Justyna- Derena & Eden
- Liczba postów : 1645
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Zagłosowałam na "dobry" z sentymentu bo muszę się przyznać, zakręciła mi się łezka w oku na sam koniec Ale bardziej chyba dlatego, że uświadomiłam sobie, że byłam z tym serialem tyle lat i to już koniec
Co do Rufly - bo widzę, że ten wątek wzbudza kontrowersje Ja to zrozumiałam tak, że są ze sobą, ale dalej się przyjaźnią z William i chyba jego partnerką(to ta pani w okularach) stąd te miłe gesty względem nich ... Ale ręki sobie uciąć nie dam
Początek odcinka był generalnie kiepski, ale później się rozkręciło. Ślub Chair nie taki tandetny jak się wydawało, że będzie, Dan jako plotkara do przewidzenia od kilku już odcinków, więc chyba nikogo nie zaskoczyło. Ciekawi mnie jednak ... ktoś tu kiedyś pisał, że jak Dan okaże się Plotkarą to ogląda odcinki od początku i będzie wypisywać momenty, w których to by nie miało żadnego sensu lub też by było absolutnie niemożliwe! xD jestem ciekawa czy ta osoba dotrzyma słowa przyznać się bez bicia kto to był!
Zszokowało mnie natomiast, że po tylu perypetiach z laskami Nate zostaje sam biedaczysko :P:P
Co do Rufly - bo widzę, że ten wątek wzbudza kontrowersje Ja to zrozumiałam tak, że są ze sobą, ale dalej się przyjaźnią z William i chyba jego partnerką(to ta pani w okularach) stąd te miłe gesty względem nich ... Ale ręki sobie uciąć nie dam
Początek odcinka był generalnie kiepski, ale później się rozkręciło. Ślub Chair nie taki tandetny jak się wydawało, że będzie, Dan jako plotkara do przewidzenia od kilku już odcinków, więc chyba nikogo nie zaskoczyło. Ciekawi mnie jednak ... ktoś tu kiedyś pisał, że jak Dan okaże się Plotkarą to ogląda odcinki od początku i będzie wypisywać momenty, w których to by nie miało żadnego sensu lub też by było absolutnie niemożliwe! xD jestem ciekawa czy ta osoba dotrzyma słowa przyznać się bez bicia kto to był!
Zszokowało mnie natomiast, że po tylu perypetiach z laskami Nate zostaje sam biedaczysko :P:P
LanaLang- Dair & Dan
- Liczba postów : 265
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
A ja Wam powiem, że nawet jestem zadowolona. Jak dla mnie powinni jedynie wydłużyć odcinek, był zdecydowanie za krótki.
Bardzo się cieszę, że Dan to GG. Idea moim zdaniem świetna, jak dla mnie to jedyna osoba z 5 głównych bohaterów, która pasowała na GG i rzeczywiście miała motyw. Szkoda tylko, że scenarzyści nie pomyśleli o tym od początku, bo jest zbyt dużo nieścisłości i to wszystko nie trzyma się kupy. Dobrze, że chociaż wyjasnili sprawę z Jenny. Bardzo podobały mi sę flash backi i to jak D. opowiadał jak został GG. Poza tym to Dan był w końcu najważniejszy i jako, że od zawsze był moim ulubionym bohaterem to bardzo się cieszę, że to wokół niego kręcił się cały serial .
Generalnie końcówka odcinka zdecydowanie najlepsza, odkąd okazuje się, że Dan to GG (wszyscy 'no way' itd. ahhahah XD), aż po ślub Dereny . Gdy Dan czeka na S., a ta schodzi tak przepięknie ubrana (wyglądała po prostu ślicznie, może jak ferrero rocher, ale ślicznie hahaha ) i do tego ta muzyka - ah ah, najlepsza scena odcinka. No i oczywiście Dan vol. 2 jako przyszły możliwy GG hahahha. Fajnie, że tak to zakończyli.
Poza tym nie wiem co macie do pary Georgina & Jack - szkoda, że wcześniej ich nie połączyli, moim zdaniem świetnie do siebie pasują. Cieszę się, że G. była ważna w finałowym odcinku, bo jednak narobiła zamieszania przez te sezony. I w finałowej scenie wyglądała ślicznie. Szkoda tylko, że nie było Rufly .
Podobał mi się powrót Jenny, Vanessy, Erica - niby na chwilę, ale zawsze coś.
Ślub Chair bardzo fajny, taki w stylu Chair. U Dereny było słodko i wzruszająco, u Chair szalenie - tak jak powinno być, jak te związki zawsze wyglądały. Blair - kobieta sukcesu, mały Henry Bass przesłodki. Wszystko tak jak być powinno.
Dobrze, że Nate został sam, jego endgame z Sage byłby dla mnie rozczarowujący. A tak - boss Spectatora .
Dorota w tym odcinka była prześwietna, szczególnie w akcji z wódką hahahaha . Prawdziwa Polka .
I zapomniałam dodać, że jeszcze jedna scena była bardzo fajna - jak opowiadają o swoich podejrzeniach dot. GG. Najlepsza była Serena myśląca, że to Rufus hahahhahahha, wtedy padłam. No i G. wielce zawiedziona - 'czy ktoś myślał, że to ja nią jestem?' XD
Generalnie mimo wielu niedociągnięć, finał mi się podobał, szczególnie końcówka odcinka. Jest tak jak miało być, w zasadzie wiadomo było jak to się skończy, ale myślę, że dzięki finałowym scenom i muzyce pozostaną mi jednak dobre wspomnienia z tego serialu, mimo że 6 sezon był paradią, ale trudno.
Rozumiem to, że wiele osób jest zawiedzionych, jednak ja podeszłam z dużą rezerwą i niewielkimi oczekiwaniami do tego odcinka. Jak się okazało - wyszło mi to na dobre.
Xoxo, Gossip Girl (DAN! XD)
Bardzo się cieszę, że Dan to GG. Idea moim zdaniem świetna, jak dla mnie to jedyna osoba z 5 głównych bohaterów, która pasowała na GG i rzeczywiście miała motyw. Szkoda tylko, że scenarzyści nie pomyśleli o tym od początku, bo jest zbyt dużo nieścisłości i to wszystko nie trzyma się kupy. Dobrze, że chociaż wyjasnili sprawę z Jenny. Bardzo podobały mi sę flash backi i to jak D. opowiadał jak został GG. Poza tym to Dan był w końcu najważniejszy i jako, że od zawsze był moim ulubionym bohaterem to bardzo się cieszę, że to wokół niego kręcił się cały serial .
Generalnie końcówka odcinka zdecydowanie najlepsza, odkąd okazuje się, że Dan to GG (wszyscy 'no way' itd. ahhahah XD), aż po ślub Dereny . Gdy Dan czeka na S., a ta schodzi tak przepięknie ubrana (wyglądała po prostu ślicznie, może jak ferrero rocher, ale ślicznie hahaha ) i do tego ta muzyka - ah ah, najlepsza scena odcinka. No i oczywiście Dan vol. 2 jako przyszły możliwy GG hahahha. Fajnie, że tak to zakończyli.
Poza tym nie wiem co macie do pary Georgina & Jack - szkoda, że wcześniej ich nie połączyli, moim zdaniem świetnie do siebie pasują. Cieszę się, że G. była ważna w finałowym odcinku, bo jednak narobiła zamieszania przez te sezony. I w finałowej scenie wyglądała ślicznie. Szkoda tylko, że nie było Rufly .
Podobał mi się powrót Jenny, Vanessy, Erica - niby na chwilę, ale zawsze coś.
Ślub Chair bardzo fajny, taki w stylu Chair. U Dereny było słodko i wzruszająco, u Chair szalenie - tak jak powinno być, jak te związki zawsze wyglądały. Blair - kobieta sukcesu, mały Henry Bass przesłodki. Wszystko tak jak być powinno.
Dobrze, że Nate został sam, jego endgame z Sage byłby dla mnie rozczarowujący. A tak - boss Spectatora .
Dorota w tym odcinka była prześwietna, szczególnie w akcji z wódką hahahaha . Prawdziwa Polka .
I zapomniałam dodać, że jeszcze jedna scena była bardzo fajna - jak opowiadają o swoich podejrzeniach dot. GG. Najlepsza była Serena myśląca, że to Rufus hahahhahahha, wtedy padłam. No i G. wielce zawiedziona - 'czy ktoś myślał, że to ja nią jestem?' XD
Generalnie mimo wielu niedociągnięć, finał mi się podobał, szczególnie końcówka odcinka. Jest tak jak miało być, w zasadzie wiadomo było jak to się skończy, ale myślę, że dzięki finałowym scenom i muzyce pozostaną mi jednak dobre wspomnienia z tego serialu, mimo że 6 sezon był paradią, ale trudno.
Rozumiem to, że wiele osób jest zawiedzionych, jednak ja podeszłam z dużą rezerwą i niewielkimi oczekiwaniami do tego odcinka. Jak się okazało - wyszło mi to na dobre.
Xoxo, Gossip Girl (DAN! XD)
Ostatnio zmieniony przez Vogue. dnia Wto Gru 18, 2012 3:36 pm, w całości zmieniany 1 raz
Vogue.- Dair & Date
- Liczba postów : 66
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Ja też chciałam podejść z przymrużeniem oka do tego odcinka ale tym razem nie dałam rady i właśnie dlatego jestem zła. Bo miałam nadzieję, że będę miała tak jak z OTH. Ryczałam na ostatnim odcinku jak bóbr i ciężko mi było, że to już koniec. Serial miał swoje wzloty i upadki ale z czystym sercem polecam go innym. W przypadku GG będę się musiała poważnie zastanowić czy zachęcić kogoś do oglądania. Nawet taki głupi szczegół mnie zirytował, że jak S schodziła ze schodów to nikt nawet dupy nie ruszył żeby wstać( a chyba zazwyczaj tak się u nich robi, że jak wchodzi panna młoda to wszyscy wstają). Tutaj wyglądało to dziwnie jak wszyscy na kanapach się porozsiadali.
Co do Rufly to wg mnie nie są razem tylko Lily z kochającym i wspaniałym Willem a Rufus z tą babką w okularach. Derena bez większych emocji w tym odcinku chociaż S na końcu wygląda przepięknie pomimo kontrowersyjnej sukni. Miałam nadzieję, że łezka mi poleci ale niestety tak się nie stało. Dan jako GG zupełnie nie w moim guście.
Co do Rufly to wg mnie nie są razem tylko Lily z kochającym i wspaniałym Willem a Rufus z tą babką w okularach. Derena bez większych emocji w tym odcinku chociaż S na końcu wygląda przepięknie pomimo kontrowersyjnej sukni. Miałam nadzieję, że łezka mi poleci ale niestety tak się nie stało. Dan jako GG zupełnie nie w moim guście.
Justyna- Derena & Eden
- Liczba postów : 1645
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
łat de fak? serio, co to do cholery było?
jeszcze ta scena:
śmiech na sali
btw. Dan na bank jest A
jeszcze ta scena:
śmiech na sali
btw. Dan na bank jest A
Lise- Jenny & pregnant!Blaine
- Liczba postów : 3798
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Szczerze... mialam sie powstrzymac i sama obejrzec odcinek ale Dan gg Zenada... na pewno wymyslili to na koncu zawsze kobiecy glos i w ogole a Tu Dan az mi sie nie chce ogladac tego finalu caly sezon na to czekalam a teraz tragediaaa
neomi19901- Blairena & Chair
- Liczba postów : 61
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Ja jestem bardzo rozczarowana odcinkiem.
Dan Plotkarą? No błagam, to już chyba bym wolała Kristen Bell albo w ogóle bez ujawniania. A jeszcze bardziej od tego, że jest Plotkarą wkurzyło mnie, że wszyscy tak w 5 sekund mu wybaczyli. Szczególnie Serena. Naprawdę wiele rzeczy w tym serialu byłam w stanie traktować z przymrużeniem oka, ale tego po prostu nie rozumiem i nie jestem w stanie zaakceptować.
Na plus jedynie Chair, choć niestety brakowało mi jakiś ich słodszych scen pod koniec 5 lat później. Zawsze im shipowałam, a jakoś teraz tego nie czuję, że są endgame. Ogólnie to 5 lat później strasznie bez sensu według mnie zrobili.
Jenny? Żartujecie sobie ze mnie? Nie pokazali nawet jej całej twarzy, to przecież była sekunda i ona już zniknęła.
To samo Eric i Vanessa, chociaż ich już bardziej uwzględnili niż Jenny.
I też zastanawiam się czy Rufly jest w końcu razem czy osobno. Bo już po prostu nie wiem.
Co do Georginy i Jacka to są całkiem spoko parą i są jednymi z nielicznych osób, które nie wkurzyły mnie w tym odcinku. Georginę bardzo polubiłam, sama się sobie dziwię, bo zawsze jej nie znosiłam.
Dan Plotkarą? No błagam, to już chyba bym wolała Kristen Bell albo w ogóle bez ujawniania. A jeszcze bardziej od tego, że jest Plotkarą wkurzyło mnie, że wszyscy tak w 5 sekund mu wybaczyli. Szczególnie Serena. Naprawdę wiele rzeczy w tym serialu byłam w stanie traktować z przymrużeniem oka, ale tego po prostu nie rozumiem i nie jestem w stanie zaakceptować.
Na plus jedynie Chair, choć niestety brakowało mi jakiś ich słodszych scen pod koniec 5 lat później. Zawsze im shipowałam, a jakoś teraz tego nie czuję, że są endgame. Ogólnie to 5 lat później strasznie bez sensu według mnie zrobili.
Jenny? Żartujecie sobie ze mnie? Nie pokazali nawet jej całej twarzy, to przecież była sekunda i ona już zniknęła.
To samo Eric i Vanessa, chociaż ich już bardziej uwzględnili niż Jenny.
I też zastanawiam się czy Rufly jest w końcu razem czy osobno. Bo już po prostu nie wiem.
Co do Georginy i Jacka to są całkiem spoko parą i są jednymi z nielicznych osób, które nie wkurzyły mnie w tym odcinku. Georginę bardzo polubiłam, sama się sobie dziwię, bo zawsze jej nie znosiłam.
Limka- Chair & Henry
- Liczba postów : 373
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
TO JUŻ JEST KONIEC LALA NIE MA JUŻ NIC....
Ech... nie chciałam, żeby to Dan okazał sie Plotkarą ;( (chociaż postawiłyśmy na niego w lidze:P) no cóż jednak jedyne co mnie bardzo wkurza, to że teraz pewnie znajdzie się mnóstwo dziur i momentów, które przeczą temu, że on mógłby być Plotkarą ;/ nie czepiam się tego, że wszyscy mu wybaczyli, bo sorry, mimo że on był w centrum to jednak wszyscy (hehe poza Nate'm) wysyłali donosy na swoich "przyjaciół".
Wypadałoby się rozpisać, ale mi się nie chce za bardzo. Mało finałowy ten odcinek, niby pokazali przyszłość, ale jakoś nie odczułam ani wielkiego smutku ani radości, mało emocji. Może to też dlatego, że większość wiedziałam ze spoilerów i zdjęć, ale mogli naprawdę zrobić ten odcinek dwugodzinny. I flashback był super, czemu taki krótki?! ;/
Największe dno tego odcinka to Lily + William. Serio? Puszczał się z Ivy tylko po to, żeby być z Lily? Obrzydliwe. Poza tym, wykorzystał okazję - śmierć Barta. Żałosne moim zdaniem nie chodzi mi o to, że pragnęłam powrotu Rufly, po prostu mogła być Lily w końcu sama
Georgina i Jack - pasują do siebie, uncle Jack mimo swojego strasznego wyglądu, podobał mi się w tym odcinku przejął się śmiercią Barta, nie ma co.
Ech... nie chciałam, żeby to Dan okazał sie Plotkarą ;( (chociaż postawiłyśmy na niego w lidze:P) no cóż jednak jedyne co mnie bardzo wkurza, to że teraz pewnie znajdzie się mnóstwo dziur i momentów, które przeczą temu, że on mógłby być Plotkarą ;/ nie czepiam się tego, że wszyscy mu wybaczyli, bo sorry, mimo że on był w centrum to jednak wszyscy (hehe poza Nate'm) wysyłali donosy na swoich "przyjaciół".
Wypadałoby się rozpisać, ale mi się nie chce za bardzo. Mało finałowy ten odcinek, niby pokazali przyszłość, ale jakoś nie odczułam ani wielkiego smutku ani radości, mało emocji. Może to też dlatego, że większość wiedziałam ze spoilerów i zdjęć, ale mogli naprawdę zrobić ten odcinek dwugodzinny. I flashback był super, czemu taki krótki?! ;/
Największe dno tego odcinka to Lily + William. Serio? Puszczał się z Ivy tylko po to, żeby być z Lily? Obrzydliwe. Poza tym, wykorzystał okazję - śmierć Barta. Żałosne moim zdaniem nie chodzi mi o to, że pragnęłam powrotu Rufly, po prostu mogła być Lily w końcu sama
Georgina i Jack - pasują do siebie, uncle Jack mimo swojego strasznego wyglądu, podobał mi się w tym odcinku przejął się śmiercią Barta, nie ma co.
April- Elijah & ParksRec
- Liczba postów : 2747
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Poprzeglądałam tylko fragmenty na yt i hm..może dlatego, że nabrałam już dużego dystansu do tego serialu to nawet nie było najgorzej.
Dan jako GG? hahaha Wszyscy przeżyli szok poza tymi najbardziej zainteresowanymi Rufus się przejął, a pozostali? Bardziej byli zawiedzeni tym, że prędzej go nie rozgryźli niż faktem, że przez tyle czasu niszczył im życie
Nate jako boss imo dobrze, że jest samotny, bo jego ostatnia dziewczyna była tragiczna
Sceny Chair idealnie wpasowały się w ich klimat. Szybkie zaręczyny, jeszcze szybszy ślub:D Blair, która poganiała Cyrusa wyszło zabawnie. I mimo, że ta policja się zjawiło to jakoś tak było bardziej zabawnie niż dramatycznie.
Fajnie, że wcisnęli do odcinka Bell, miły akcent.
Pojawienie się Vanessy, Jenny i Erica krótkie, ale jak dla mnie wystarczające.
Jenny wyglądała jak Taylor, fatalnie.
Mały Henry słodki, aczkolwiek aktorsko wypadł średnio, widać było, że jest trochę zagubiony. Ale jego "daddy", super <3
Chuck wyglądał świetnie, w porównaniu z resztą 6 sezonu to w finałowym odcinku wyglądał jakoś porządnie
Blair w końcówce też wypadła super, widać że rządzi jak na Blair przystało
Fryzura Dana w końcówce to porażka, jak można było go tak ulizać Ale Serena piękna, chociaż sukienka nie w moim guście.
No i Rufly jednak osobno, ale jak dla mnie bez różnicy.
No to tyle, więcej nie mogę powiedzieć, bo widziałam może 10 min odcinka:) Jednak co jak co, ale tęsknić nie będę
Dan jako GG? hahaha Wszyscy przeżyli szok poza tymi najbardziej zainteresowanymi Rufus się przejął, a pozostali? Bardziej byli zawiedzeni tym, że prędzej go nie rozgryźli niż faktem, że przez tyle czasu niszczył im życie
Nate jako boss imo dobrze, że jest samotny, bo jego ostatnia dziewczyna była tragiczna
Sceny Chair idealnie wpasowały się w ich klimat. Szybkie zaręczyny, jeszcze szybszy ślub:D Blair, która poganiała Cyrusa wyszło zabawnie. I mimo, że ta policja się zjawiło to jakoś tak było bardziej zabawnie niż dramatycznie.
Fajnie, że wcisnęli do odcinka Bell, miły akcent.
Pojawienie się Vanessy, Jenny i Erica krótkie, ale jak dla mnie wystarczające.
Jenny wyglądała jak Taylor, fatalnie.
Mały Henry słodki, aczkolwiek aktorsko wypadł średnio, widać było, że jest trochę zagubiony. Ale jego "daddy", super <3
Chuck wyglądał świetnie, w porównaniu z resztą 6 sezonu to w finałowym odcinku wyglądał jakoś porządnie
Blair w końcówce też wypadła super, widać że rządzi jak na Blair przystało
Fryzura Dana w końcówce to porażka, jak można było go tak ulizać Ale Serena piękna, chociaż sukienka nie w moim guście.
No i Rufly jednak osobno, ale jak dla mnie bez różnicy.
No to tyle, więcej nie mogę powiedzieć, bo widziałam może 10 min odcinka:) Jednak co jak co, ale tęsknić nie będę
Karo- Chair & Zade
- Liczba postów : 1211
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Georgina429 napisał:Co do zakończenia to wolałabym żeby nie pokazali nic niż taki chłam.
Sorry ale nie ogarniam tej całej wielkiej szczęśliwej patologicznej rodziny a szczególnie Lily z Williamem. Derena też kompletnie bez sesnu. S tyle wycierpiała przez wpisy plotkary, próbowała ją ujawnić itd a teraz nagle w 3 sekundy wybacza Danowi, że tyle razy sprawił jej przykrość i jeszcze podciąga to pod romantyzm. Nie chciała mu wybaczyć tego jednego rozdziału, który o niej napisał ale wybacza mu, że był zmorą jej młodości przez tyle lat. Extra. Chair bierze sobie szybki i jakże romantyczny ślub z odgłosami syren policyjnych w tle i za chwilę już nie pamięta, że na ich oczach człowiek spadł z dachu a oni mu nie pomogli.
Jack i Georgina pasują do siebie jak najbardziej i byłabym ich ostrą shipperką gdyby nie to, że jeśli ktoś w ogóle o tym pamięta w tym serialu G ma dziecko i męża. Poza tym Jack jako dobry pomagający wujek to też śmiech na sali. No i wisienka na torcie, która nie daje mi spokoju to William jako dobry mąż i ojciec i Lily, która widocznie zapomniała co jej zrobił.
Pamiętam taką dyskusję, że ten serial przekazuje złe wzorce itd. Wtedy byłam bardzo oburzona, że ktoś ma o to pretensje bo uważałam, że to tylko fikcja, że ma przyciągnąć uwagę i zainteresować widzów. Po tym co zobaczyłam zmieniam zdanie bo takiej dużej dawki patologii, niemoralności i braku zasad nawet ja jako dorosła osoba nie mogę znieść.
Może i wszystko było do przewidzenia ale nie sądziłam, że w trakcie przewinie się tyle absurdalnych wydarzeń. Zresztą mam wrażenie, że w Modzie na Sukces wolniej sobie wybaczają wszelkie krzywdy i urazy niż tutaj.
[You must be registered and logged in to see this image.]
Kasia- Dan & Klaine
- Liczba postów : 5036
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Jak dla mnie to oczywiste, że Rufly nie są razem. Po co siedziała obok Willa jak wcześniej było pokazane, że Will chciał do niej wrócić? A do tego co to za kobieta obok Rufusa, jeśli nie jego partnerka?
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
MrLonelyBoy napisał:
Dan jest też podobno tytułową matką w HIMYM.
Ja słyszałam, że to on wrobił królika Rogera.
Możecie mi wytłumaczyć w sumie? Scena jak Rufus mówi, że Dan napisał na gg, że Jenny straciła dziewictwo. Co Dan odpowiada? Że uzgodnił to z nią bo ona i tak chciała wyjechać z NY?
A potem był foch na Blair bo to ona wygnała Jenny...? Przecież to nie ma sensu.
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
No to ja się lekko wyłamię i powiem, że dla mnie finał był świetny Wiadomo, że to nie poziom 1. sezonu, ale po tym, co scenarzyści odwalili w 5. i 6. sezonie, jestem naprawdę mile zaskoczona, że udało im się zrobić tak (moim zdaniem) sensowny finał.
Największy minus to Dan jako GG. Po pierwsze, to się naprawdę nie trzyma kupy Po drugie, Dan w ostatnim sezonie mógł grać bad boy'a, ale jednak zawsze go miałam za tego dobrego, a jako Plotkara parę razy jednak skrzywdził swoich bliskich. Ale trzeba mu przyznać, troll niezły xD No i trochę mnie wkurzyło, że nikogo oprócz Blair i Rufusa to praktycznie nie obeszło.
Drugi minus to zdecydowanie długość odcinka. Wystarczyłaby mi pełna godzina, żeby przedłużyć flashbacki i flashforwardy, bo ich było dla mnie trochę za mało.
Ale reszta mi się naprawdę podobała Najbardziej się obawiałam ślubu Chair, ale wyszła naprawdę śmieszna, urocza scena. Derena lekko bezsensowna, ale cieszę się, że się zeszli Byłam pewna, że Lily i Rufus się zejdą, ale Lily z Williamem i Rufus z tą piosenkarką (nie pamiętam imienia) to imo lepsze rozwiązanie, przynajmniej więcej zaskoczenia Na plus także powrót, krótki bo krótki, ale jednak, Vanessy, Loli, Agnes i Juliet. Szkoda, że tak mało Jenny i Erica, ale na więcej chyba nie było czasu Bell też nieźle, a pomysł, żeby w filmie w rolę Blair wcieliła się Rachel Bilson naprawdę genialny, w końcu postać Blair nie raz porównywano do Summer Burmistrz tez świetnie z tym swoim "I thought it was Dorota" xD Bardzo fajna była też scena w mieszkaniu Blair (szczególnie reakcja Doroty na wieść o tym, że Blair myślała, że to ona była GG), tak wszyscy razem, naprawdę słodko to wyszło Ale z karierą polityczną Nate'a lekko przesadzili Rozumiem, że chcieli dać każdemu fajne zakończenie, ale Nate - kandydat na burmistrza, serio? Przecież on by zdradził jakąś państwową tajemnicę 5 minut po objęciu urzędu xD
Cytat odcinka: "I love both of you" - Jack
Para odcinka: Jack/Dorota xD
Jak dla mnie to był chyba najlepszy odcinek od początku 5. sezonu, no może na równi z 5x13. Także ja oceniam na świetny
Największy minus to Dan jako GG. Po pierwsze, to się naprawdę nie trzyma kupy Po drugie, Dan w ostatnim sezonie mógł grać bad boy'a, ale jednak zawsze go miałam za tego dobrego, a jako Plotkara parę razy jednak skrzywdził swoich bliskich. Ale trzeba mu przyznać, troll niezły xD No i trochę mnie wkurzyło, że nikogo oprócz Blair i Rufusa to praktycznie nie obeszło.
Drugi minus to zdecydowanie długość odcinka. Wystarczyłaby mi pełna godzina, żeby przedłużyć flashbacki i flashforwardy, bo ich było dla mnie trochę za mało.
Ale reszta mi się naprawdę podobała Najbardziej się obawiałam ślubu Chair, ale wyszła naprawdę śmieszna, urocza scena. Derena lekko bezsensowna, ale cieszę się, że się zeszli Byłam pewna, że Lily i Rufus się zejdą, ale Lily z Williamem i Rufus z tą piosenkarką (nie pamiętam imienia) to imo lepsze rozwiązanie, przynajmniej więcej zaskoczenia Na plus także powrót, krótki bo krótki, ale jednak, Vanessy, Loli, Agnes i Juliet. Szkoda, że tak mało Jenny i Erica, ale na więcej chyba nie było czasu Bell też nieźle, a pomysł, żeby w filmie w rolę Blair wcieliła się Rachel Bilson naprawdę genialny, w końcu postać Blair nie raz porównywano do Summer Burmistrz tez świetnie z tym swoim "I thought it was Dorota" xD Bardzo fajna była też scena w mieszkaniu Blair (szczególnie reakcja Doroty na wieść o tym, że Blair myślała, że to ona była GG), tak wszyscy razem, naprawdę słodko to wyszło Ale z karierą polityczną Nate'a lekko przesadzili Rozumiem, że chcieli dać każdemu fajne zakończenie, ale Nate - kandydat na burmistrza, serio? Przecież on by zdradził jakąś państwową tajemnicę 5 minut po objęciu urzędu xD
Cytat odcinka: "I love both of you" - Jack
Para odcinka: Jack/Dorota xD
Jak dla mnie to był chyba najlepszy odcinek od początku 5. sezonu, no może na równi z 5x13. Także ja oceniam na świetny
Layla- Chair & Hyckie
- Liczba postów : 4417
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Nie widziałam jeszcze odcinka, ale
[You must be registered and logged in to see this image.]
Leighton na haju xD
A Penn nieźle trolluje scenę swojego ślubu xD Ciekawe ile razy to kręcili zanim przestał się śmiać XD
[You must be registered and logged in to see this image.]
Leighton na haju xD
A Penn nieźle trolluje scenę swojego ślubu xD Ciekawe ile razy to kręcili zanim przestał się śmiać XD
brulion- Derena & Wrencer
- Liczba postów : 2653
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Matko. Mózg rozje*any po tym odcinku xD Niby od rana czytam wszystko i oglądam gify itd ale nadal nie ogarniam Chair słodkie do porzygania, naprawdę rozkminiam dlaczego scenarzyści poszli w tym kierunku, a ślub to już w ogóle groteska xD Co to za przysięgi 3 words 8 letters xD Za 15 lat powie jej że to miało znaczyć "I hate you" i się z nią rozwiedzie
William/Lily/Ivy - już myślałam, że zapomnieli o tym jakże beznadziejnym wątku.
Derena - tu mam dylemat, bo cieszę się jak głupia z retrospekcji i ze ślubu, ale w połączeniu z Gossip Dan robi się z tego coś żałosnego. Okej czaję że robił to wszystko dla Sereny, ale teraz wychodzi na to, ze gloryfikujemy Plotkarę, bo wszystkich uszczęśliwił(a), co nie jest prawdą. Zastanawiam się, jak bardzo trzeba być psychicznym (tu miało być inne słowo xD), żeby wybaczyć lata rujnowania komuś życia. Blair chyba jako jedyna dobrze zareagowała na to wszystko.
Cholera fajny paradoks, że Dan był Plotkarą, żeby Serena go zauważyła i żeby się w nim zakochała, a od tego zaczyna się serial xD Na dobrą sprawę to powinien się skończyć zaraz jak się zaczął xD
Co do flashforwardu to AHAHAH. Nate like a boss. ŚlubDereny Plotkary i Ferrero Rocher w jakimś dziwnym domu, w którym wszystko jest niebieskie xD Baby Bass uwielbiany przez wszystkich, a za 10 lat będzie z niego troll w kolorowym szaliczku xD Rufly, William i lisa Loeb w jakimś jawnym czworokącie xD Ivy pisząca o tym jak UES ją wy*ujało a ona je (ciekawe czy wszyscy bohaterowie zostaną pisarzami xDDD Dan chyba będzie ghostwriterem Sereny xD). Panna młoda wchodzi a wszyscy siedzą jak na haju xD
Końcówka była bardzo fajna. Nowy Chuck miażdży
I w ogóle, NAIR SIĘ POCAŁOWAŁO. Mogę umrzeć w spokoju <3
William/Lily/Ivy - już myślałam, że zapomnieli o tym jakże beznadziejnym wątku.
Derena - tu mam dylemat, bo cieszę się jak głupia z retrospekcji i ze ślubu, ale w połączeniu z Gossip Dan robi się z tego coś żałosnego. Okej czaję że robił to wszystko dla Sereny, ale teraz wychodzi na to, ze gloryfikujemy Plotkarę, bo wszystkich uszczęśliwił(a), co nie jest prawdą. Zastanawiam się, jak bardzo trzeba być psychicznym (tu miało być inne słowo xD), żeby wybaczyć lata rujnowania komuś życia. Blair chyba jako jedyna dobrze zareagowała na to wszystko.
Cholera fajny paradoks, że Dan był Plotkarą, żeby Serena go zauważyła i żeby się w nim zakochała, a od tego zaczyna się serial xD Na dobrą sprawę to powinien się skończyć zaraz jak się zaczął xD
Co do flashforwardu to AHAHAH. Nate like a boss. Ślub
Końcówka była bardzo fajna. Nowy Chuck miażdży
I w ogóle, NAIR SIĘ POCAŁOWAŁO. Mogę umrzeć w spokoju <3
brulion- Derena & Wrencer
- Liczba postów : 2653
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
może mi ktoś wyjaśnić kim jest Lisa Loeb? bo kompletnie nie pamiętam ;p
martakniz- Liczba postów : 12
Re: 6x10 - New York, I Love You XOXO
Dajcie spokój, Lily ma nowego faceta, a jeszcze ciało jej męża nie ostygło. Ba, zamiast organizować pogrzeb, to razem z matką Blair na szybkiego organizują wesele. Maskara jakaś.
Na plus:
Jack - "I love both of you"
Dorota zamawiająca drinka.
Na plus:
Jack - "I love both of you"
Dorota zamawiająca drinka.
Vivien- Blairena & Caskett
- Liczba postów : 1601
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Strona 2 z 5
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|