Rekomendacje

Wydaje mi się, że taniec został przedstawiony jako "distraction", oderwanie się od "maniakalnej" potrzeby zobaczenia byłej żony (jeśli chcieli być wiarygodni mogli znaleźć przystojniejszego kochanka, naprawdę). Taniec czy miłość go nie wyleczyła, ale pozwolił/a na to, aby życie z tą chorobą stało się znośniejsze.

Po obejrzeniu tego filmu zaczęłam u siebie zauważać objawy dwubiegunowości :/

Bradley mi się podobał w tym filmie, nie mam mu nic do zarzucenia.

Scenariusz jest jaki jest, to nie wina aktorów czy się mają wydzierać czy nie. Scena z książką i z szukaniem filmu z wesela to mistrzostwo świata.


A ten historyk to raczej specjalnie taki był. Młody przystojny facet przegrał ze starym dziadem.

Wczoraj na kanale StarKidów miał premierę A Very Potter Senior Year.

Spoiler:

Uroniłam kilka łezek po tym Okropnie mi smutno w ogóle, że to już ostatni. Po raz 3 koniec przygody z Harrym Potterem, to już naprawdę koniec dzieciństwa :[
Darren Criss, Joey Richter, Joe Walker, Brian Holden, Lauren Lopez, Joe Moses. Najlepsi

Szukam przygnębiających filmów, czegoś do wypłakania się, tak po prostu. Chodzi mi o psychikę przede wszystkim - bez brutalnych scen, wojen, więzień, tortur, horroru i fantastyki ale też nic mega mega skomplikowanego po czym będę się zastanawiać o co w ogóle chodziło Najchętniej coś o niespełnionych marzeniach, uciekających latach, wracających wspomnieniach, ale może też być coś romantycznego, jakaś niespełniona miłość, tylko najlepiej bez wątku choroby śmiertelnej jako finał.

Jakieś rekomendacje?

Ja jestem specjalistką od przygnębiających filmów
Powrót do Brideshead, Pokuta (wojna w obu się pojawia, ale raczej jako tło), The Heart of Me, Bulwar Zachodzącego Słońca, Weiser, Bright Star (jest choroba, ale i tak warto), Cinema Paradiso, Mój Nikifor, Casablanca, West Side Story, Revolutionary Road, Amerykańska rapsodia (tutaj to można wylać wiadro łez), Wielkie nadzieje... Musisz sobie poczytać opisy, sprawdzić co by ci ewentualnie odpowiadało.

Dziękuję!

Stowarzyszenie Umarłych Poetów to chyba jedyny film na którym ryczałam jak bóbr i nie mogłam pozbierać się przez następny tydzień. nawet teraz jak sobie przypominam to łezka w oku ehhh. polecam. młodość. walka o marzenia i wolność. obejrzałam film z 3 razy chyba. ostatnio może z 2 lata temu, ale pamiętam każdą scenę.

Ja ostatnio ryczałam na Into the wild. Mnie ten film bardzo wzrusza. Zdjęcia, klimat, historia nie tylko głównego bohatera ale chyba najbardziej muzyka jest tym co sprawia, że na samo wspomnienie mam łzy w oczach.

Dzięki Dziewczyny

Gigi- ja właśnie w nocy oglądałam "Stowarzyszenie...". Też ryczałam, naprawdę piękny film.
Polecam również "Dzieci Swinga" (dzisiaj obejrzany). Film naprawdę świetny, jeden z moich ulubionych.